Szpital szpitalowi nie równy.
Jak wiecie ostatnio (czyt. od 2014 roku) jesteśmy częstymi klientami NFZ. W obecnym roku kalendarzowym byliśmy już 3 raz w szpitalu. Postanowiłam zrobić z tego pożytek i zrobić dla Was "ranking" szpitali w Lublinie ...
Najwięcej razy byliśmy oczywiście w USD, czyli Uniwersytecki Szpital Dziecięcy przy ulicy Gębali (całe 5 razy z Adaśkiem plus 2 razy z Jagodą).
Uważamy, że pseudo oddział "patologia niemowląt" jest horrorem dzieci i opiekunów. Na 4 nasze pobyty tu ,pomogli nam tylko raz !!!
Na stronie internetowej czytamy :
"W zespole pielęgniarek zatrudnionych w Oddziale pracują między innymi osoby z wyższym wykształceniem i posiadające specjalizację pediatryczną.
Najwięcej razy byliśmy oczywiście w USD, czyli Uniwersytecki Szpital Dziecięcy przy ulicy Gębali (całe 5 razy z Adaśkiem plus 2 razy z Jagodą).
Uważamy, że pseudo oddział "patologia niemowląt" jest horrorem dzieci i opiekunów. Na 4 nasze pobyty tu ,pomogli nam tylko raz !!!
Na stronie internetowej czytamy :
"W zespole pielęgniarek zatrudnionych w Oddziale pracują między innymi osoby z wyższym wykształceniem i posiadające specjalizację pediatryczną.
Rodzice
i opiekunowie naszych pacjentów są zachęcani, by przez całą dobę
przebywali przy łóżku chorego, współpracując z zespołem
lekarsko-pielęgniarskim. Obecność rodziców i opiekunów stwarza dziecku
poczucie bezpieczeństwa, niezbędne w każdej sytuacji życiowej, tym
bardziej w chorobie.
W
Oddziale jest pokój zabaw wyposażony w sprzęt i zabawki odpowiednie do
wieku naszych pacjentów. Korzystają z niego dzieci nie wymagające
izolacji.
Naszą
troską jest stworzenie warunków, by trudny zarówno dla dziecka jak i
jego rodziców okres pobytu w szpitalu przysparzał jak najmniej stresów.
Chętnie i wyczerpująco informujemy rodziców o stanie zdrowia dziecka,
planowanych badaniach i leczeniu. Zależy nam by Rodzice naszych
Pacjentów postrzegali zespół pracujący w Oddziale jako grupę przyjaznych
ludzi, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem służą małym pacjentom."
CO ?? SERIO ?? JAJA SOBIE ROBICIE ??
1) Gdy byliśmy z napadami padaczkowymi pseudo doktor Kreczkowska wyśmiała nas i odesłała z kolką do domu (wypis na własne żądanie)
2) Gdy byliśmy z pierwszym zapaleniem płuc odesłali nas do domu po 5-dniach i wirusem RSV (oni nas wypisali).
3) Ostatnio byliśmy 2 tygodnie, wyleczyli nas , po czym "wyjałowionego" Adasia chcieli wywalić na korytarz, bo "muszą odkazić salę". Dodam, że tego samego dnia z korytarza właśnie, wywieźli dziecko z chorobą zakaźną do szpitala o tej specjalizacji (wypis na własne żądanie).
4) POMOGLI nam z mega zatwardzeniem u Adaśka. WOW !!! (wypis na własne żądanie)
Pielęgniarki są miłe i serio pomagają, a nie "dokładają" zmartwień (oczywiście nie wszystkie) . Niestety oddziałowa to istny kobieta - horror oraz pseudo-pediatra i neurolog Kreczkowska to horror numer dwa.
Rodzic na tym oddziale jest traktowany jak darmowa siła robocza. Nie masz prawa jeść, pić, sikać, srać ani spać - no chyba Ci się Rodzicu w głowie pomieszało !
Informowanie "osła roboczego" o przebiegu leczenia Twojego dziecka to mit ! My przez przypadek dowiedzieliśmy się o podaży sterydów dożylnie Adasiowi. W panice dzwoniliśmy do IMiD, na oddział neurologii, czy można mieszać te sterydy z "naszymi" lekami na padaczkę. Moje zaufanie będąc w tym miejscu jest ograniczone do minimum. Każdy lek podawany Adasiowi jest kontrolowany przez nas (czytamy ulotkę i radzimy się farmaceutów i znanych nam lekarzy).
Jest mi przykro, że po ostatnim pobycie musieliśmy pozostawić po sobie "smród" i opinię roszczeniowych rodziców. Tak, byliśmy, a konkretnie Kamil był u dyrekcji. Pewnie nic to nie zmieni, ale nie zamierzamy być cicho gdy chodzi o życie i zdrowie (i tak już mocno naruszone) naszego biednego dziecka !
Kiedyś bałam się "wypisu na żądanie", uważałam to za nierozsądne. Faktem jest, że szpital to siedlisko bakterii (oczywiste) i gdy tylko mamy pewność, że Adaś jest już na tyle zdrowy, aby wyjść do domu - robimy to ! Nie chcemy narażać go na kolejne choroby. W sali obok była dziewczyna (8msc), która od 3 miesięcy nie może wyjść do domu, bo gdy tylko jest już ok, łapie "zarazki" z oddziału - zapalenie płuc, rotavirusa, zapalenia płuc, rotavirusa.
Wiem, że Rodzicom zdrowych dzieci ciężko zrozumieć nasze podejście i oby tak zostało :)
Był "hejt" teraz coś miłego :)
-Oddział Chirurgiczny i Laryngologiczny jest ok i nie mamy zastrzeżeń :)
-Szpital posiada wszystkie potrzebne sprzęty, badania, leki.
-Fajne jest też to, że drzwi szpitala są otwarte 5:00-22:00, ale nie ma problemu aby wejść w innych godzinach - ochrona otwiera.
Ostatni raz próbowaliśmy "pobyć" w Wojewódzkim Szpitalu
Specjalistycznych przy Kraśnickich, ale udało nam się "ponaciągać"
szpital tylko przez 3 dni.
Muszę przyznać, że mam złe wspomnienia o oddziałach dla dorosłych. Słyszałam też straszne opowieści o porodówce. Jednak szpital polecała mi mama jednego chłopca z przedszkola. Postanowiliśmy spróbować.
Faktycznie było bardzo "fajnie" o ile można połączyć szpital-fajnie :) Sale 2-osobowe, łazienka z prysznicem na sali, telewizor, internet,audiobooki, muzyka na sali jeśli ktoś lubi- oczywiście za opłatą.
Fajne położne, mili i oddani pacjentowi lekarze i co najważniejsze tu pracuje "testowany" przez nas dobry pediatra :) Na serio nie mamy zastrzeżeń jeśli chodzi o warunki i opiekę. Można mieć swoje łóżko polowe i w odróżnieniu od USD nikt nie robi z tego problemu, że rodzic chce SPAĆ !
Minusem jest to, że nie mają specjalistycznych sprzętów i OIOM'u, niektórych badań i leków (nasze leki padaczkowe musieliśmy podawać swoje). Problematyczne jest to, że po 20:00 wejść na oddział pediatrii można tylko przez SOR, a nie zawsze chcą wpuszczać.
Oby ta wiedza nikomu się nie przydała !
Obecnie Adaś wraca do zdrowia w domu. W czwartek byliśmy na kontroli pediatrycznej i jest ok. Bierze antybiotyk i inhalacje. Marzymy o długim spacerze po dworze :)
zdjęcie z wczoraj |
Komentarze
Prześlij komentarz