tuż, tuż wyprowadzka ...

Wiem, że grupa ludzi nie akceptuje, nie rozumie, zazdrości, uważa za kaprys naszą decyzję o przeprowadzce do Lublina. Wiele szumu o nic można by rzec, czy aby na pewno? Czy ktoś siedzi pod naszym łóżkiem przy wieczornych rozmowach lub mamy zamontowany podsłuch? Z tego co wiem - nie! Czy ludzie osądzający nasze kroki z powodu braku własnych zazdroszczą również nam powodu całego ZAMIESZANIA? Czy muszę tym ludziom tłumaczyć się lub przekonywać, że mamy chore dziecko! Dziecko nie z katarem, czy alergią tylko z padaczką i to lekooporną ! Dzięki Bogu u Adasia leki działają, ale nikt nie wie co może wydarzyć się jutro ! Czy może ktoś wie? Gdyby wszystko było już ok i nie było zagrożenia, nie musielibyśmy jeździć do parę miesięcy na kontrolne eeg do Warszafki. Czy ludzie wiedzą, że przy padaczce nie można narażać dziecko na intensywne światło, drgania, wstrząsy, hałas? Czy codzienną 50km (oby tylko 1/dzień) jazdę samochodem można "zakategoryzować" jako "narażającą na wstrząsy"? Czy wiedząc, że będziemy musieli się "wynosić" z przyjaznej dzieciom i ich rozwoju wsi robilibyśmy ogród płacąc za to spore pieniądze lub wkładali jakiekolwiek pieniądze w dom, wiedząc że nie podniesie to wartości domu i nie odzyskamy ich? Czy wiedząc, że się przewrócimy nie lepiej byłoby się położyć? Wiecie co ? Powiem wprost :) Mam już to w d.... co uważają ludzie. Bo ludzie mają w d..... moje chore dziecko.
Dziękuję,
kurtyna !











Możecie wierzyć lub nie... ale co kolejne pudełko spakowanych gratów to kolejna łza. Tyle wspomnień. Chociaż, może ta wyprowadzka pomoże mi odciąć się od horroru minionego roku ?

Komentarze

Popularne posty