Jak sklepy robią nas w "balona" ?
Wczoraj pojechałam do Tesco kupić soczki dla Adaśka. Idąc w stronę alejki z dziecięcymi artykułami zauważyłam wystawkę z tymi właśnie soczkami. Przystanęłam, chcąc wybrać "nasze" soczki. Ale zaraz, chwileczkę ... jakoś podrożały te soczki, niby nic "tylko" 40gr, ale biorąc dwa to już 80gr. Myślę "trudno", ale jednak weszłam na dział dziecięcy z ciekawości innych smaków. Zdziwiłam się, bo tu te same soczki kosztują o właśnie te 40gr mniej - biorę te ! Dziwne ... dobra idę do kasy, a że brałam jeszcze artykuły na fakturę musiałam iść do Obsługi Klienta.
Ustawiłam się w kolejce za dość oburzonym i temperamentnym panem. Okazało się, że owy jegomość był oburzony, bo właśnie dał się "zrobić w balona" jakbym ja się dała zrobić przed momentem. Tu chodziło o piwo. On wziął dwupak piwa za 16zł, a na kasie nabiło 18,88zł. Pani z obsługi poszła na sklep wyjaśnić cenę. Okazało się, że faktycznie klient ma prawo do zwrotu różnicy ceny, bo podobno "ceny zostały jeszcze nie zamienione". Facet wyraźnie rozpromieniał. Przypuszczam, że nie chodziło mu nawet o 2,88zł na plusie w portfelu :) Wyraźnie ucieszył się, że ma racje i nie dał zrobić z siebie przysłowiowego "barana".
Ile razy my w sklepie płacimy i nie sprawdzamy później paragonu, co ile kosztowało na sklepie, a ile na paragonie. Tu złotówka, tu 50gr, a tam 3 zł ! Pewnie nikt, albo nieliczni. Przypuszczam, że nie pójdziemy przez to "pod most", ale czy lubimy być robieni "w balona"?
Pewnie wiecie, dlaczego pieczywo, mleko, wędliny są zawsze na samym końcu sklepu? Naiwny klient musi przejść przez cały hangar po te produkty,a po drodze nakupi "pierdół" :)
I wiele innych chwytów... ale pewnie je znacie. Uważąjcie !
Ustawiłam się w kolejce za dość oburzonym i temperamentnym panem. Okazało się, że owy jegomość był oburzony, bo właśnie dał się "zrobić w balona" jakbym ja się dała zrobić przed momentem. Tu chodziło o piwo. On wziął dwupak piwa za 16zł, a na kasie nabiło 18,88zł. Pani z obsługi poszła na sklep wyjaśnić cenę. Okazało się, że faktycznie klient ma prawo do zwrotu różnicy ceny, bo podobno "ceny zostały jeszcze nie zamienione". Facet wyraźnie rozpromieniał. Przypuszczam, że nie chodziło mu nawet o 2,88zł na plusie w portfelu :) Wyraźnie ucieszył się, że ma racje i nie dał zrobić z siebie przysłowiowego "barana".
Ile razy my w sklepie płacimy i nie sprawdzamy później paragonu, co ile kosztowało na sklepie, a ile na paragonie. Tu złotówka, tu 50gr, a tam 3 zł ! Pewnie nikt, albo nieliczni. Przypuszczam, że nie pójdziemy przez to "pod most", ale czy lubimy być robieni "w balona"?
Pewnie wiecie, dlaczego pieczywo, mleko, wędliny są zawsze na samym końcu sklepu? Naiwny klient musi przejść przez cały hangar po te produkty,a po drodze nakupi "pierdół" :)
I wiele innych chwytów... ale pewnie je znacie. Uważąjcie !
Komentarze
Prześlij komentarz