Rodzicielstwo
Rodzicielstwo.
Ludzie myślą, że są mądrzejsi od zwierząt i są ponad. Większość z Was wie, że ja jestem zakochana po uszy w zwierzętach. Kocham je jak moich braci. Zwierzęta są mądre i wiedzą co i kiedy można robić. Czują tak samo jak my.
Niedźwiedź, wilk, sarna, łoś czy inna sikorka, gdy przychodzi czas odgania swoje dziecko od siebie, aby odeszło i żyło swoim życiem. Sikorka wywala z gniazda swoje dzieci, gdy przyjdzie czas nauki samodzielnego latania. Robią to z miłości, bo dziecko jest oddzielnym bytem. Nikt nie będzie go pilnował i "ojojał " w życiu, tylko gdy nie będzie ogarniało to przyjdzie kot i je zeżre.
U ludzi jest podobnie, tylko coś się na przestrzeni lat porąbało...
Osobiście nie pamiętam, żeby rodzice za mną, czy moimi kuzynkami latali , "ojojali " , czy szli na walkę z rodzicem innego dziecka, bo jego rzuciło we mnie kamieniem.
Nigdy moja mama nie łaziła i nie załatwiała spraw za mnie. Nie pamiętam też, żeby wpadała w panikę, że "mamo nudzi mi się ". Było "No to idź coś sobie wymyśl ".
Dziękuję Jej za to ! Bardzo ! Zawsze wiedziałam, że moja mama (bo mama wychowywała mnie bez mojego ojca) jest jak skorupa żółwia, zawsze mogę przyjść i popłakać w Jej spódnicę, schować się do pancernej skorupy, ale sprawy muszę załatwić sama. To moje życie i muszę sama nim żyć, a Ona będzie zawsze obok, ale do wsparcia, podniesienia, otrzepania kurzu , aby dać kopniaka na szczęście i wierząc, że dam radę.
Jak ta wilczyca.
Z racji bycia pedagogiem mam wiele anegdot z pracy :
1. Mama J. "Proszę pani mój J. odkręcając wodę w łazience zalewa się woda , czy można wymienić krany w przedszkolu ?"
Ja: " Proszę Pani, mam lepszy pomysł, zamiast wymieniać krany, może nauczymy J. jak odkręcać kran, aby się nie oblał "
2. Mama dziecka "To co synku mogę pójść siku?"
Ja: " Tak pozwalam , śmiało " .
Traktujemy dzieci jakby były małymi "jezuskami" to są tacy sami ludzie jak my. Ucząc dzieci, że mama zawsze przyleci i "ojoja" , zawsze pójdzie kłócić się z inna madką, bo Henio sypnął piaskiem w mojego Stasia , doprowadzimy do tego, że w dorosłości pożre je ktoś, jak kot sikorkę.
To, że stawiamy dzieciom granice, dajemy czasami karę, czy nawet krzykniemy to jest dowód, że je kochamy i chcemy, aby żyły bezpiecznie jako dorośli. Dzieci są mega inteligentne, są wspaniałymi obserwatorami i wiedzą kiedy mogą manipulować rodzicami, uwierzcie mi robią to
:D
Druga sprawa to kiedyś koleżanka powiedziała mi (wtedy tego nie rozumiałam), że męża trzeba kochać bardziej jak dzieci.
Teraz rozumiem.
Dziecko jest zawsze Twoim człowiekiem, z Ciebie i matka zawsze kocha dziecko (nie mówimy o patologii), a mąż to totalnie obcy człowiek spotkany gdzieś tam. Gdy nie dbacie o siebie, nagle ta "obcość " wychodzi i pod jednym dachem mieszkają nie kochający się ludzie, tylko współlokatorzy. A dzieci patrzą, jaki jest prawidłowy model małżeństwa .
U nas jest zasada dzieci idą się myć i spać o 20, bo mama i tata chcą mieć czas dla siebie na całowanie:) Oni to wiedzą i nie dyskutują. Oni wiedzą, że nasze wyjazdy są dla nas ważne, abyśmy my mogli pobyć razem, odpocząć od Nich, a Oni od nas.
Dzieci to normalni ludzie, a nie małe "jezuski ".
Zawsze gdy nakrzyczę na Jagodę lub Adasia, wieczorem ich przepraszam, tłumacze że to są emocje , że ich bardzo kocham itd.
Oni wiedzą, że krzyk nie zawsze jest czymś złym, że często to znak, że nam zależy i wtedy są ogromne emocje.
Kiedyś Jagoda powiedziała " mamo, krzyczeliście z tatusiem na siebie, bo się kochacie i Wam zależy, a to są ważne emocje ."
Zatem dzieci są mądre i nie spieprzcie tego !
Ludzie myślą, że są mądrzejsi od zwierząt i są ponad. Większość z Was wie, że ja jestem zakochana po uszy w zwierzętach. Kocham je jak moich braci. Zwierzęta są mądre i wiedzą co i kiedy można robić. Czują tak samo jak my.
Niedźwiedź, wilk, sarna, łoś czy inna sikorka, gdy przychodzi czas odgania swoje dziecko od siebie, aby odeszło i żyło swoim życiem. Sikorka wywala z gniazda swoje dzieci, gdy przyjdzie czas nauki samodzielnego latania. Robią to z miłości, bo dziecko jest oddzielnym bytem. Nikt nie będzie go pilnował i "ojojał " w życiu, tylko gdy nie będzie ogarniało to przyjdzie kot i je zeżre.
U ludzi jest podobnie, tylko coś się na przestrzeni lat porąbało...
Osobiście nie pamiętam, żeby rodzice za mną, czy moimi kuzynkami latali , "ojojali " , czy szli na walkę z rodzicem innego dziecka, bo jego rzuciło we mnie kamieniem.
Nigdy moja mama nie łaziła i nie załatwiała spraw za mnie. Nie pamiętam też, żeby wpadała w panikę, że "mamo nudzi mi się ". Było "No to idź coś sobie wymyśl ".
Dziękuję Jej za to ! Bardzo ! Zawsze wiedziałam, że moja mama (bo mama wychowywała mnie bez mojego ojca) jest jak skorupa żółwia, zawsze mogę przyjść i popłakać w Jej spódnicę, schować się do pancernej skorupy, ale sprawy muszę załatwić sama. To moje życie i muszę sama nim żyć, a Ona będzie zawsze obok, ale do wsparcia, podniesienia, otrzepania kurzu , aby dać kopniaka na szczęście i wierząc, że dam radę.
Jak ta wilczyca.
Z racji bycia pedagogiem mam wiele anegdot z pracy :
1. Mama J. "Proszę pani mój J. odkręcając wodę w łazience zalewa się woda , czy można wymienić krany w przedszkolu ?"
Ja: " Proszę Pani, mam lepszy pomysł, zamiast wymieniać krany, może nauczymy J. jak odkręcać kran, aby się nie oblał "
2. Mama dziecka "To co synku mogę pójść siku?"
Ja: " Tak pozwalam , śmiało " .
Traktujemy dzieci jakby były małymi "jezuskami" to są tacy sami ludzie jak my. Ucząc dzieci, że mama zawsze przyleci i "ojoja" , zawsze pójdzie kłócić się z inna madką, bo Henio sypnął piaskiem w mojego Stasia , doprowadzimy do tego, że w dorosłości pożre je ktoś, jak kot sikorkę.
To, że stawiamy dzieciom granice, dajemy czasami karę, czy nawet krzykniemy to jest dowód, że je kochamy i chcemy, aby żyły bezpiecznie jako dorośli. Dzieci są mega inteligentne, są wspaniałymi obserwatorami i wiedzą kiedy mogą manipulować rodzicami, uwierzcie mi robią to

Druga sprawa to kiedyś koleżanka powiedziała mi (wtedy tego nie rozumiałam), że męża trzeba kochać bardziej jak dzieci.
Teraz rozumiem.
Dziecko jest zawsze Twoim człowiekiem, z Ciebie i matka zawsze kocha dziecko (nie mówimy o patologii), a mąż to totalnie obcy człowiek spotkany gdzieś tam. Gdy nie dbacie o siebie, nagle ta "obcość " wychodzi i pod jednym dachem mieszkają nie kochający się ludzie, tylko współlokatorzy. A dzieci patrzą, jaki jest prawidłowy model małżeństwa .
U nas jest zasada dzieci idą się myć i spać o 20, bo mama i tata chcą mieć czas dla siebie na całowanie:) Oni to wiedzą i nie dyskutują. Oni wiedzą, że nasze wyjazdy są dla nas ważne, abyśmy my mogli pobyć razem, odpocząć od Nich, a Oni od nas.
Dzieci to normalni ludzie, a nie małe "jezuski ".
Zawsze gdy nakrzyczę na Jagodę lub Adasia, wieczorem ich przepraszam, tłumacze że to są emocje , że ich bardzo kocham itd.
Oni wiedzą, że krzyk nie zawsze jest czymś złym, że często to znak, że nam zależy i wtedy są ogromne emocje.
Kiedyś Jagoda powiedziała " mamo, krzyczeliście z tatusiem na siebie, bo się kochacie i Wam zależy, a to są ważne emocje ."
Zatem dzieci są mądre i nie spieprzcie tego !
Edit: Pamiętajcie, dom ma być jak skorupa żółwia, bezpiecznym
schronieniem. Miejscem miłości i akceptacji. Miejscem gdzie dodajemy
odwagi dziecku , ale żyć poza skorupa musi samo. Tego uczmy dzieci, ale
nie usuwajmy własnoręcznie wszystkich kłód spod nóg, bo kiedyś się
wywalą o ziarenko piasku.
Komentarze
Prześlij komentarz