Bunt

Piszę dzisiejszy post jako pedagog, mama, osoba która przechodzi ogromny proces zmiany samego siebie u psychologa . 

Kto ma dzieci ten wie ile buntów jest w prawidłowym rozwoju dziecka, ale dwa chyba najbardziej nam przychodzą do głowy. Bunt dwulatka i nastolatka. Szczerze powiedziawszy, niewiele różni te bunty. Może tylko tyle, że dwulatek pójdzie sam "do dupy na raki", a nastolatek, a i owszem. A do tego kłapnie drzwiami, że tynki lecą. Rodzice są przerażeni, nie poznają swojego dziecka. Robią szlabany, nakazy, zakazy itd . A co to daje ? Kłapnięcie drzwiami tak, że teraz sufit grozi katastrofą budowlaną. 

Zatem jak to jest z tym buntem? Czy warto szaleć tak, Rodzicu? 

Przypomnijcie sobie swój okres buntu. Ja nie miałam, więc nie powiem. Ale za chwilę odniosę się do tego, dlaczego nie miałam. 

Otóż gdy "tworzy się" nowym człowiek to chce zrobić to sam "ja siam". Przypomnijcie sobie to jak zaczynaliście mieszkać razem lub byliście po ślubie i nagle "mamusia" i "tatuś" przychodzili i komentowali, narzucali swoje zdanie. Nie no, niby że rada, nie musisz sobie brać do serca itd. Ale szlag człowieka trafia ! Przecież nikt nie prosił o radę ! Wchodzisz do naszego domu i chcesz nam urządzać życie po swojemu? Ale my nie chcemy po twojemu ! Podobnie jest z dwulatkiem i nastolatkiem. Oni chcą poznawać, odkrywać siebie. Chcą urządzić Świat po swojemu. Najlepsze co możesz zrobić to wspierać, a nie "urządzać" cudzy Świat po swojemu. Jeśli będziesz tuż obok lub nawet krok za dzieckiem, uwierz mi nie będzie buntu. Bo po co Twoje dziecko ma strajkować, skoro je kochasz, wspierasz, akceptujesz i pozwalasz. 

Właśnie, dlatego ja nie nie miałam tzw. buntu młodzieży. Ja mogłam swoją nauką zajmować się sama, mogłam chodzić na wagary, mogłam chodzić na imprezy, mogłam nocować u koleżanek, mogłam mieć chłopaków. Ja w sumie nie miałam większych zakazów. Więc po co miałam się buntować? Ja nawet pierwszą lampkę wina wypiłam z moja mamą. A dla Niej był to zaszczyt, że chciałam to zrobić w Jej towarzystwie . Oczywiście miałam już 18 lat. Jeśli nie będziesz gderliwym, starym, zgredem to uwierz mi nie będzie buntu. 

Kiedy jest bunt? Wtedy gdy ktoś nam odbiera wolność. Nasze dzieci miały już "buntów" ogrom, ale to jest naturalne. Gdy nagle człowiek zauważa jakąś możliwość i chce testować życie. Oczywiście nie chodzi o to, żeby pozwalać dwulatkowi latać po domu z nożem. Nie będziemy klaskać, gdy nasze 15letnie dziecko zacznie śmierdzieć fajkami. Ale warto wtedy pamiętać, że takie zachowania to wołanie "mamo, tato zauważcie mnie !". Tu jest czas, który bardzo łatwo można spieprzyć. Gdy w porę nie opamiętasz się w swoich kazaniach, krzykach, zakazach, nakazach, jesteś na drodze do przegranej. Wtedy wsadź sobie w dupsko "co za wredny gówniarz", chyba że chcesz spojrzeć w lustro i powiedzieć to sobie. Bo to znak, że to Ty coś spieprzyłeś, nie dziecko ! Ale wystarczy, że będziesz pamiętał o tym ,że "człowiek jest z natury dobry" i chce dobrze, ale czasami jesteśmy zbyt egoistyczni. Ja to bym zrobił tak, ja na twoim miejscu itd ale to TY ! A Twoje dziecko tego nie chce ! Zrozum to, że ma do tego prawo. 

Teraz dam Wam najlepszą radę Świata , co robić w sytuacji kryzysu - 

                                                        ROZMAWIAĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 

Jeśli Wasza rozmowa kończy się awanturą to znak, że w tej rozmowie jest za dużo , bo ty , bo nigdy, bo zawsze. Zdecydowanie jest za mało ja martwię się o ciebie, ja ciebie kocham, ja ciebie wspieram , ja tutaj jestem i chce być przy tobie . Warto skorzystać z pomocy psychologa lub mediatora. Serio ci ludzie uczą się tyle lat, aby Wam pomóc. Nie bój się przyznać, że z czymś sobie nie radzisz i potrzebujesz pomocy. 

My mamy ogromny problemy, wyniesiony z domu , co ludzie pomyślą. Co inni powiedzą, gdy przyznam się do porażki ! Nic ! Ja powiem brawo odważny człowieku , wal w żelazo póki gorące. Teraz już dasz radę ! 

Powracając do mnie. Ja nie miałam buntu jako nastolatka. Miałam bunt jako prawie 30latka. To była moja wojna ze Światem. A zaczęło się od pewnego zdania u psychologa "mama lub tata nie mogą być przyjaciółmi". Wtedy oczywiście był mój bunt, co ta kobieta gada. Ja i moja mama jesteśmy przyjaciółkami od prawie 30lat ! Dopiero zrozumiałam to po wielu miesiącach . Ostatnio też czytam o tym w różnych fajnych psychologicznych książkach . Matka to matka, ojciec to ojciec , a nie przyjaciel. Możecie mieć wspaniałe kontakty, kochać się , wspierać , ale to jest rodzina z krwi . Każdy ma w życiu jakąś role i tego należy się trzymać. Uwierzcie mi, gdy ktoś z Was w gabinecie u psychologa powie "moja mama/tata jest dla mnie wzorem, przyjaciółką/przyjacielem" to pierwsze nad czym będziecie pracować to właśnie to . To jest Twój ogromny problem i możesz nawet o tym nie wiedzieć. Ja nie wiedziałam. Gdy Twoi rodzice są dla Ciebie wzorem to świadczy tyko o tym, że nie jesteś w stanie być wolnym człowiekiem. Skoro rodzice są przykładem to nieświadomie , wszystko co robisz (nawet jeśli tego nie wiesz, a na bank nie wiesz) będziesz z nimi konsultować, oni będą głównym jurorem życia. Będziesz się sugerować tym co mówią, jak radzą itd . To jest jak z bliźniakami, gdy rodzice ubierają ich tak samo. Każdy z nas jest jednostką. Każdy z nas powinien, a nawet musi żyć po swojemu. Właśnie gdy to odkryłam w wieku prawie 30lat zaczęłam się buntować. Bo o tyle ile kocham mamę , jest moim wsparciem, wspaniała kobieta , ale nie jest już moją przyjaciółką. Gdy na nowo poukładałyśmy nasze , teraz już prawidłowe relacje nasze życie jest lepsze . Serio. 

Oprócz tego, każdy z nas wynosi z domu mnóstwo schematów i my w dorosłym życiu nadal żyjemy według nich. Nie mamy o tym zielonego pojęcia. Jesteśmy dorośli , a dalej robimy to co wynieśliśmy z domu. Ale podobnie jest, gdy rodzice są wrogami. Gdy się kłócicie itd, to także Wasze role nie są prawidłowe. Warto sprawdzić czy nie nastąpiła "parentyfikacja". 

Podsumowując- pamiętajcie , że Wasze dziecko i Wy to oddzielny byt. Nie macie prawa, a także dziecko nie ma prawa (w sumie nikt nie ma ) narzucać Wam jak macie żyć. Zawsze warto postawić się na miejscu tej drugiej osoby. To, że Ty lubisz techno lub kolor czarny, nie oznacza że wszyscy muszą. Ale oczywiście fajnie jest testować, próbować, ale to Ty podejmujesz ostateczną decyzje o SWOIM życiu, nie innych lub inni. Pamiętajcie także, że psycholog to jest wspaniała pomoc. Nie bójmy się korzystać. Ja korzystam i wiele osób, które znam i szanuje . 

 A jeśli macie pewne obawy, to zapraszam do kontaktu ze mną, bo właśnie skończyłam kurs dialogu motywującego i z przyjemnością Wam pomogę znaleźć motywację do poprawy stosunków lub pójścia do psychologa :)

stemo.pl

Komentarze

Popularne posty