Moje kolejne przebudzenie

Kiedyś złościłam się, gdy życie stawiało w moim życiu trudne, straszne, złe sytuacje . Miałam wrażenie, że czy "idę, albo nie idę, wszystkie kary na mnie idą". Nie byłam przebudzona do bycia. 

Nie chcę wyjść na jakąś łzawą łajzę, ale powiem o tym po raz setny. Moim przebudzeniem były narodziny Adasia. Największy sprawdzian mojego życia tu i teraz. Zdałam go najlepiej jak mogłam. Jestem wdzięczna losowi/Bogu za ten sprawdzian. Przebudził mnie i pokazał co jest ważne, a co zupełnie NIE. Zrozumiałam wtedy wiele. 

Sytuacje z pozoru słabe , dzieją się nam tylko po to, aby się przebudzić. Gdy tego nie robimy los daje nam kolejną szansę , gdy ją przeoczymy , nie martwcie się, dostaniemy kolejną i kolejną i kolejną. Właśnie dlatego czasami mamy wrażenie, że ciągle mamy pod górkę, ciągle idzie nam coś źle. Tak niestety będzie, aż się nie przebudzimy i nie zaczniemy wyciągać nauk z tego. 

Narodziny Adasia to był nasz ratunek. Wybawienie naszego małżeństwa od kłótni o byle co. Otworzył nam oczy na ludzi blisko nas, których nie powinno być tak blisko. Otworzył nam oczy na złudne dobra materialne, na zdrowie , na oddychanie, na rolę matki, ojca, żony, męża . 

Nikt z nas nie przebudzi się w pełni, gdy jest dobrze . My potrzebujemy czasami mocnego jebnięcia, aby walnąć się w (czasami pustą) głowę. Rok 2020 jest dla nas kolejnym przebudzeniem pod względem finansowym i dla mnie pod względem firmy, którą prowadzimy od (blisko) 9 lat i wydawała mi się totalnym pewniakiem do końca życia. Dziękuję za ten prysznic ! 

Kolejnym przebudzeniem z początku tego roku jest samochód. Uważam, że kupno samochodu z salonu to strata pieniędzy , czasu itd. Oczywiście nie przekonałabym się o tym, gdybym nie miała takiego doświadczenia. Otóż nasz obecny (2 już) samochód z salonu jest tym ostatnim. Kolejny, który kupimy będzie kilkuletni, bo utwierdziliśmy się w naszym przekonaniu, że auto z salonu dla nas to strata kasy i czasu. 

Jednak moim przebudzeniem na tu i teraz jest mój mąż. Otóż Kamil kończy za kilka dni kurs na stolarza. Jestem z Niego tak ogromnie dumna, jest to dla mnie wielka radość i podziw, gdy widzę jak Mu świetnie idzie . On jest totalnie w swoim żywiole i potrafi to robić . Jednak mój prysznic to moje życie bez męża dostępnego 24h/dobę. Od blisko 2 tygodni jestem kierowcą , kurierem , łącznikiem z urzędami, księgową, robię ciągle zakupy (których robić nie umiem), a do tego praca on-line w domu, przedszkolu, odrabianie lekcji, sprzątanie, gotowanie , pranie , drobne naprawy domowe, przyjmowanie/ czekanie na pana "od rolet", "od naprawy zmywarki", "czegoś co ma przywieźć", "czegoś co ma zabrać", "od wodomierza", "od śmieciarki", "odśnieżarki", muszę odśnieżać i ogrom innych rzeczy, które zwykle robi mój mąż. Moje życie teraz wygląda tak, że zaczynam pracować na kompie i już po 15 minutach muszę jechać po Jagodę, zawieźć Jagodę, muszę jechać po Adasia i na zajęcia, zrobić obiad i znowu jechać na zajęcia z Adasiem. A tu miałam zrobić to i tamto , a tu znowu muszę gdzieś jechać, bo księgowa, zakupy i czekający Adaś , a przecież Jagoda siedzi w domu sama... MASAKRA !!! Wniosek dla mnie (namacalny) jest taki, że nasza rodzina nie potrafi funkcjonować prawidłowo, gdy dwie osoby w jednym czasie chcą pracować poza domem. 

Warto zastanowić się, dlaczego czasami coś nam się nie udaje. Z czego wynika nasze słabe nastawienie. Dlaczego ciągle się kłócę, czemu oceniam , czego jestem sam/sama, czemu nie mam przyjaciół? Warto się przebudzić. Podzielę się z Wami jeszcze jedna historią, o której często mówię. Kiedyś Adaś leżał w szpitalu na Kraśnickiej w Lublinie. Mieliśmy jeden samochód, którym Kamil jeździł do pracy (prowadził wtedy kawiarnie). Zatem kilkukrotnie chodziłam z Jagodą na piechotę z domu do szpitala i do domu. Był taki dzień co szliśmy taką trasą 3 razy, niby 2,2km . Jednak idąc z (wtedy) czterolatką 3 razy , to sporo. Niestety musiałyśmy iść 4 raz. Jagoda zaczęła płakać, że ma dość itd . Kurde, w sumie ja też ... Wpadłam na pomysł , że wezmę spacerówkę Adasia i pojedziemy wózkiem . Do dzisiaj pamiętam wzrok ludzi "co, takie duże dziecko w wózku! wstyd! ten wózek ledwo jedzie, to dziecku nie mieści się już w tym wózku, to nie wypada!". Nikt z tych ludzi nie znał powodu, naszej małej masakry kryjącej się za tym wózkiem. Tak łatwo ocenić i wyciągnąć własne wniosku ! To było moje przebudzenie, jak wiele razy ja oceniam kogoś , nie wiedząc co się u niego dzieje . Oceniłam swoją obrzydliwa miarą . 

Wczoraj oglądałam zdjęcia z ogromnych korków na drodze, auta w zaspach , tiry zablokowane . Komentarze "co za debile" , "jak się nie potrafi jeździć, to tak jest" itd . Ile osób pomyślało, że za każdym kierowcą kryje się jakaś historia , za tymi w tirach też ! Pomyślałam "no tak, każdy chce szybko dojechać do celu , do domu, do rodziny i ma nadzieje , że gdy pójdą z lewej/prawej to im się uda. A potem jest przebudzenie, że niekoniecznie ". 

My oceniamy , bo słuchamy\interesujemy się ocenami innych. Przebudź się ! Polecam także przebudzenie w stosunku do rządzących w naszym kraju . Gdy dzisiaj włączyłam radio, czyli portal informacyjny ... ogarnął mnie lęk. Ja zwyczajnie zaczynam się bać tu żyć ... Przebudźmy się do życia tu i teraz ! Ciekawa jestem, co robią dzisiaj te ukryte trolle w internecie, gdy nie mają co hejtować, bo wiele portali jest zablokowanych, ze względu na strajk . 

Ufam naiwnie, że się przebudzą !

Właśnie przed chwilką skończyłam składać wysuszone pranie. Zebrała się ogromna sterta z tygodnia "Matko, jak ja nienawidzę składać prania!" - pomyślałam. Wtedy nagle przebudziłam się "ale prasować jeszcze bardziej, więc zamknij się i składaj nędzna jęczybuło, bo jak usłyszy suszarka , to zrobi Ci jesień średniowiecza z przebudzeniem !". Jak ja kocham składać pranie, którego nie muszę prasować, bo mam wspaniała suszarkę do ubrań :)

Komentarze

Popularne posty